Błękitni postraszyli dwukrotnego mistrza kraju

Piłkarze Błękitnych Stargard przyzwyczaili kibiców w całym kraju do wspaniałych występów w rozgrywkach o Puchar Polski. W minioną sobotę na własnym boisku stworzyli kolejny wyśmienity spektakl w pojedynku z beniaminkiem ekstraklasy, Wartą Poznań. Byli krok od awansu, prowadzili 3:1, ale ostatecznie polegli po długiej serii rzutów karnych i zostali wyeliminowani.

BŁĘKITNI STARGARD – WARTA POZNAŃ 3:3 (0:1), karne: 4:5

Bramki: Bochnak (53`), Polkowski (62`), Krawczun (65`) – Jaroch (35`), Kuzimski (77`), Laskowski (85`),

Rzuty karne: Kupczak (0:1), Krawczun (0:1), Laskowski (0:2), Polkowski (1:2), Kuzimski (1:2), Ostrowski (2:2), Kieliba (2:3), Niedojad (2:3), Handzlik (2:3), Bochnak (3:3), Fiedosewicz (3:4), Ryk (4:4), Rybicki (4:5), Rajch (4:5)

Żółte kartki: Krawczun, Rajch – Czyżycki, Handzlik, Kuzimski, Fiedosewicz

Sędziował: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)

Błękitni Stargard

Mariusz Rzepecki – Bartosz Sitkowski, Błażej Klimek (91` Paweł Bednarski), Jakub Ostrowski, Aleksander Theus – Hubert Krawczun, Dawid Polkowski, Marcin Rajch, Oskar Ryk, Michał Cywiński (81. Damian Niedojad) – Mateusz Bochnak.

Warta Poznań

Bielica – Kuzdra (77` Fiedosewicz), Kieliba, Kupczak, Kiełb, Laskowski, Czyżycki, Smykowski (66` Handzlik), Janicki (66` Szmyt), Jakóbowski (54` Rybicki), Jaroch (53` Kuzimski).

Na stadionie przy ul. Ceglanej w Stargardzie legły w ostatnich latach już takie firmy jak Cracovia, Lech Poznań czy Wisła Kraków. W dniu dzisiejszym mało brakowało, aby podobny los spotkał świeżo upieczonego ekstraklasowicza, Wartę Poznań. Stargardzcy Błękitni prowadzili na 25 minut przed końcem spotkania, 3:1. Pozwolili jednak dwukrotnemu mistrzowi Polski na doprowadzenie do wyrównania, a później przegrali dramatyczny konkurs rzutów karnych.

Do meczu 1/32 Totolotek Pucharu Polski Błękitni przystąpili w odmienionym składzie. W wyjściowej jedenastce wybiegło trzech nowych zawodników – Oskar Ryk, Marcin Rajch i Błażej Klimek. Do drużyny powrócił także Michał Cywiński, który w miniony weekend zmienił stan cywilny. Z ławki biało-niebieskich prowadzili Jarosław Piskorz z Tomaszem Grzegorczykiem. Gospodarze rozpoczęli więc mecz z ogromnym animuszem. Już w pierwszej połowie kilka razy zagrozili bramce przeciwnika. Blisko powodzenia była akcja zakończona strzałem Mateusza Bochnaka. Z dystansu nieznacznie chybili ponadto Oskar Ryk i Dawid Polkowski. Bramkę otwierającą wynik strzelili jednak przyjezdni. W niegroźnie wyglądającej sytuacji, były zawodnik Błękitnych, Gracjan Jaroch pokonał fatalnie interweniującego Mariusza Rzepeckiego.

Błękitni po przerwie rzucili się do odrabiania strat i szybko doprowadzili do wyrównania. W 53. minucie Oskar Ryk znakomitym prostopadłym podaniem obsłużył Bochnaka, a ten sprytnym strzałem nie dał szans bramkarzowi Warty. Niespełna 10 minut później z rzutu wolnego w okienko trafił Dawid Polkowski, a żeby tego było mało trzy minuty później Hubert Krawczun płaskim uderzeniem zza pola karnego doprowadził do wyniku 3:1 dla Błękitnych. Wydawało się, że mecz jest pod kontrolą ambitnie i skutecznie grających stargardzian. Wystarczyły jednak dwa momenty nieuwagi, aby drużyna z Wielkopolski wyrównała stan meczu. W 77. minucie Mateusz Kuzimski wcisnął do bramki piłkę odbitą wcześniej od poprzeczki, natomiast w 85. minucie znakomite uderzenie Adriana Laskowskiego doprowadziło do dogrywki.

30 dodatkowych minut nie przyniosło rozstrzygnięcia. Biało-niebiescy ograniczali się w nich do obrony. Raz z pola bramkowego piłkę wybił Jakub Ostrowski wyręczając w ten sposób bramkarza. Natomiast w odpowiedzi Bochnak z ostrego kąta trafił w bramkarza Warty. O awansie do II rundy decydowały zatem rzuty karne, a ich bohaterami byli bramkarze obu ekip. W przedłużonym do siedmiu serii konkursie Mariusz Rzepecki obronił dwie jedenastki, podobnie jak goalkeeper poznańskiej Warty, Daniel Bielica, który odbił strzały Damiana Niedojada i Rajcha. Jedno pudło zanotował ponadto Hubert Krawczun. Warta wygrała w ten sposób konkurs jedenastek 5:4 i awansowała do następnej rundy Pucharu Polski.

Udostępnij dalej